Przyszło mi spędzić dzisiejszą noc w Katowicach. Miałem w portfelu karteczkę z adresem hotelu, a w samochodzie nawigację. I okazało się, że hotel stoi tuż obok malowniczego, zabytkowego osiedla górniczego Nikiszowiec. Zawsze chciałem odwiedzić to miejsce! (osiedle, nie hotel). No i proszę - Nikiszowiec praktycznie sam przyszedł grzecznie do mnie :-)
A chciałem tu przyjechać, bo od dawna słyszałem, że to taka śląska wersja Księżego Młyna z Łodzi. I faktycznie - sporo podobieństw jest. Życzę obu tym dzielnicom rozkwitu i drugiej młodości!
czwartek, 1 lipca 2010
niespodziewany Nikiszowiec
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz