środa, 27 stycznia 2010
Arbeit Macht Frei
Dzisiejszych gości witała kopia napisu, bo oryginał jest wciąż w naprawie. Mnie udało się być tam jeszcze przed kradzieżą, nieco ponad rok temu, też zimą. To chyba dobra pora roku na odwiedzenie Auschwitz-Birkenau. Jest szaro, ponuro i nostalgicznie, a całe miejsce wionie grozą. Latem chyba nie ma aż takiego efektu. Zapraszam do obejrzenia paru innych zdjęć z tamtego dnia. Galeria jest tutaj.
niedziela, 24 stycznia 2010
Rajd: na żywo i w HD, a nawet i lepiej
Większość telewizyjnego przekazu z Monte Carlo odbywała się z kamer "onboard", czyli praktycznie z punktu widzenia kierowcy. "Jeśli oglądacie to w HD, to przysuńcie się do ekranu, zróbcie głośniej, a my na chwilę przestaniemy gadać" - mówili komentatorzy Eurosportu podczas zapierających dech w piersiach sekwencji. I mieli rację. Oglądanie zaśnieżonych alpejskich serpentyn, pokonywanych przy prędkościach przekraczających setkę, to było niesamowite przeżycie. Czy można sobie wyobrazić lepszy sposób oglądania rajdu samochodowego?
Można. Można pojechać na rajd i obejrzeć go na własne oczy. Tego żadna telewizja nie zastąpi :-)
Ja na Monte Carlo nie byłem. Może w przyszłym roku się wybiorę, kto wie. Za to w ubiegłym sezonie oglądałem 66 Rajd Polski, rozgrywany w czerwcu na Mazurach, w okolicach Mikołajek. To była historyczna impreza, ponieważ po raz pierwszy w historii Rajd Polski znalazł się w kalendarzu Rajdowych Mistrzostw Świata WRC. To tak jakby w Polsce rozegrano wyścig Formuły 1 :-) Do Mikołajek przyjechała cała światowa czołówka - najlepsi kierowcy i najmocniejsze samochody. A ja starałem się porobić im jak najlepsze zdjęcia. Nie było to łatwe. Zazdrościłem fotoreporterom w seledynowych kamizelkach, że mogą sobie podejść gdzie chcą i z bliska fotografować najciekawsze akcje. Ale nie żałuję. Trochę się nauczyłem i z następnego rajdu z pewnością przywiozę więcej dobrych ujęć. To wciąga!
Zeszłoroczny Rajd Polski i tegoroczne Monte Carlo miały jedną wspólną cechę: oba wygrał Fin Mikko Hirvonen. Dlatego to on jest na fotce powyżej. A więcej zdjęć, może nawet lepszych, znajdziecie na mojej galerii na flickr.com. Zapraszam do oglądania :-)
środa, 20 stycznia 2010
Tram Silesia
Dziś kolejne zdjęcie z cyklu "focąc w ciemnościach". Poprzednie było robione raz dwa, na chybił trafił - a dzisiejsze wręcz przeciwnie: przygotowanie tego jednego ujęcia zajęło mi ponad kwadrans.
Miałem sfotografować zabytkowy budynek zarządu spółki Tramwaje Śląskie w Chorzowie. Dotarłem tam dopiero wieczorem, po ciemku, a na miejscu nie było żadnych latarni ani innych źródeł światła. Ponieważ kompletnie nie pasowało mi czekanie do rana, postanowiłem przynajmniej poeksperymentować ze zdjęciami w totalnych ciemnościach.
Zrobiłem kilka kontrolnych zdjęć z ręki, na bardzo dużych czułościach, po czym rozstawiłem statyw. ISO zjechało do 200, a czas naświetlania urósł do pół minuty. Dzięki temu uzyskałem mój ulubiony, trochę nierealny efekt rozmytych chmur. Po obejrzeniu mojego dzieła na ekranie laptopa stwierdziłem, że takie nocne zdjęcie w zupełności wystarczy. I pojechałem dalej.
Oczywiście uwieczniony przeze mnie widok jest wielce nierzeczywisty. Tak naprawdę budynek Tramwajów Śląskich tonął w niemal egipskich ciemnościach, a ja widziałem ledwie jego kontur na tle nieba. Wieczór był pochmurny, chłodny i raczej szarawy. Ale co tam. Lubię takie fotograficzne kombinacje.
Na koniec ciekawostka - w prawym dolnym rogu pojawił się, niezupełnie niezamierzony, cień fotografa wraz z jego sprzętem. Wiem, że takie rzeczy są generalnie niepożądane, ale nie udało mi się znaleźć takiego miejsca, żeby tego cienia nie było. W photoshopie się to usunie bez problemu, a ja mam kolejne zdjęcie do kolekcji moich dziwacznych autoportretów :-)
poniedziałek, 18 stycznia 2010
Lustrzanką w trybie AUTO
Są dwie grupy ludzi fotografujących w trybie auto: prawdziwi amatorzy i totalni profesjonaliści. Tak, profesjonaliści. Gdy nie ma czasu na grzebanie w ustawieniach, auto pozwala po prostu zrobić jakiekolwiek zdjęcie. Lepsze czy gorsze, byle było, bo sytuacja może się nie powtórzyć. I giganci fotoreportażu przyznają się w wywiadach, że często chodzą ze swoimi aparatami wartymi dziesiątki tysięcy, ustawionymi na pełen automat.
Ja nie należę do żadnej z powyższych grup, więc korzystam z tego trybu raz na ruski rok. I ten raz wydarzył się całkiem niedawno, podczas sympatycznego spaceru na bardzo niesympatycznym mrozie. Już wracaliśmy, a ja miałem palce zdrętwiałe od zimna. Kto używał statywu przy minus dziesięciu stopniach, ten wie jak to jest. W każdym razie zainteresowały mnie jakieś chaszcze porastające brzegi Olechówki - ale nie na tyle, żeby znów rozkładać statyw, mierzyć, ustawiać i w ogóle. Poza tym w tych ciemnościach czas naświetlania byłby prawie pół minuty, co przy tej temperaturze nie jest przyjemne. A zatem szybko przestawiłem aparat na auto, wycelowałem na oko, flesz wyskoczył i błysnął, a ja spojrzałem na ekranik, zdumiony efektem.
Chaszcze wyszły jak trzeba, nawet jakieś brzózki w tle się załapały, na co nie liczyłem. Ale zupełnie nie spodziewałem się tej mgły! A to tylko była para z moich ust, którą dmuchałem przecież tuż spod obiektywu. Spodobało mi się to, co zobaczyłem, i nawet mróz przestał mi tak przeszkadzać - w końcu przyczynił się do tego niezamierzonego efektu na zdjęciu. Oczywiście, gdybym użył ustawień ręcznych i statywu, fotka wyszłaby zupełnie inaczej. I na pewno NIE lepiej.
Czasem dobrze jest użyć trybu auto. Tak raz na sto zdjęć :-)
sobota, 16 stycznia 2010
Autoportret w krzywym oknie
Fotografowałem sobie spokojnie budynek szczecińskiej gazowni, gdy nagle w jednym z okien ukazała mi się postać... mnie samego. Szyba miała już chyba swoje lata, a ja stałem dość daleko, więc moje odbicie było jakieś takie krzywe. Ale spodobało mi się.
Lubię robić sobie zdjęcia w nietypowy sposób :-)
środa, 13 stycznia 2010
Czekoladowe fondue
Na zimowe wieczory jak znalazł - kroimy owoce w kostkę i maczamy w gorącej roztopionej czekoladzie. Dobrze smakują banany, ale także zwykłe jabłka - przynajmniej mi. Jest trochę roboty z przygotowaniem, ale zabawa przy jedzeniu jest przednia! Wszystko to razem jest bardzo słodkie, syte i przepyszne. Absolutna kulinarna nieprzyzwoitość :-)
Zdjęcie dedykuję wszystkim, którzy razem ze mną obżerali się tym przysmakiem. Jakby co, to zawsze zapraszam na dokładkę! A kto nie próbował - to na degustację :-)
niedziela, 10 stycznia 2010
Wyciągiem ponad chmury
Ośmiominutowa jazda wyciągiem orczykowym na Halę Skrzyczeńską w Szczyrku dzisiaj była niezapomnianym przeżyciem. Zaczynała się w gęstej jak mleko mgle, by potem, z minuty na minutę, przenosić narciarzy w skąpany słońcem krajobraz z błękitnym niebem. Chmury zostały nisko w dole, zakrywając zupełnie Szczyrk, a dookoła rozpościerały się śliczne widoki na Beskidy: od wschodu Skrzyczne, od północy Klimczok, a od południowego zachodu Barania Góra. Kto już się nasycił widokami, zjeżdżał na dół i po chwili z powrotem nurkował w szarej i zimnej mgle.
Na zdjęciu widać właśnie moment nurkowania: słońce jeszcze przedziera się przez drzewa, ale od dołu już skrada się nieprzejrzysta maź mgły. I na tym styku dwóch światów światło było najbardziej niesamowite, a widoki najbardziej nieziemskie. Dla takich chwil warto jechać przez pół Polski a potem nawet tępić sobie narty na źle przygotowanych trasach :-)
piątek, 1 stycznia 2010
Roczek. Nowy. Kolejny.
Szczęśliwego nowego roku! Tym razem z Gdańska :-)